Wywiad - Reck Albert Christoph powrót

Wywiad z Albertem Reck

Aleksandra Grabowska
Jest Pan artystą, dla którego inspiracją jest zarówno Europa jak i Afryka.

Albertem Reck
O tak, Afryka mnie inspiruje, ale również ja inspiruję Afrykę (śmiech). To jest niezwykły typ obopólnego przenikania „nieznanego”. O tym „nieznanym” wolał bym mówić, wyrazić to po niemiecku. Angielski bowiem jest językiem kolonizatorów, nie sztuki.
„Nieznane” to coś, czego poszukujemy, to coś czego nie da się dotknąć w sposób materialny. Nie jest to cielesne, choć ma formę. Ale jest to bardziej spirytualne doświadczenie – poszukiwanie
i oczekiwanie „nieznanego”.

Afryka jest „nieznanym” i niepoznanym w ujęciu percepcyjnym dla Europejczyka. 
Dla Europejczyków bowiem filozofia jest czymś co określa świat. Filozofia nadaje ramy i kierunki. Dla Afryki natomiast filozofia jest czymś, czym się oddycha i co się spożywa.

Pamiętam taki moment, który zmienił moje rozumienie Afryki, moje rozumienie istoty człowieczeństwa. Wszedłem na górę, która zmieniła całe moje postrzeganie świata, to była zmiana punktu widzenia. Ze szczegółów jakie budują nasz świat patrząc z perspektywy człowieka i jego naturalnej wysokości (powiedzmy 170 cm, 180 cm) na bezmiar kształtów i form jakie widać z perspektywy góry.

A.G. 
Zatem czy od tego momentu, może Pan powiedzieć, że widzi więcej?

A.R.
Nie tylko więcej, ale inaczej i głębiej, dosadniej. Gdzieś na czubku tej góry była mała brama do raju, która nagle odrobinę się otworzyła. To była dla mnie gigantyczna zmiana. Doznanie tego kawałka raju, wychylającego się z tej bramy.

A.G.
Proszę mi jeszcze powiedzieć, o Pana wyrazie ekspresji poprzez sztukę. Zaczął Pan tworzyć w Europie, w europejskiej szkole. Jak ten bagaż doświadczenia na Pana wpłynął?

A.R.
To jest bardzo dobre pytanie. Po moim przyjeździe do Afryki nie miałem żadnego punktu odniesienia, żadnych powiązań ze sztuką afrykańską – to przyszło później. Wiedziałem jedno, że nie chcę kopiować, ani naśladować sztuki Afryki. Zacząłem spotykać się z różnymi tamtejszymi artystami, rozmawiać z nimi, przebywać. Zacząłem podświadomie poszukiwanie sztuki afryki, tej prawdziwej, nie udawanej, ale również prawdziwej dla mnie. To nie mogło być powielanie czegoś, co nie było rdzennie moje, ale moim się stawało. W głębi mnie stawało się „to, właśnie tym”. Ponownie łatwiej było by mi wyrazić to po niemiecku. To doświadczenie było czymś niezwykle subtelnym i lekkim, to nie był ciężar, to nie było na siłę szukanie tożsamości artystycznej, to się stawało w bardzo nieinwazyjny sposób. Ciężar rozumiem jako przesyt intelektualizmu, uruchamianie w sobie wszelakich procesów analitycznych i opłacalności – nie tylko materialnej. Intelekt, analityka potrzebna jest nam do kształcenia się, edukacji. W sztuce jednak musisz znaleźć idee, przekaz, myśl, która jest zawsze pomiędzy abstrakcją i potrzebą. Należy znaleźć punkt harmonii, pokoju, złotego środka przekazu. Jednocześnie nie szukać symbolu ale znaku. To co robisz, jak żyjesz nie jest symbolem, ale jest znakiem. Odkryłem to właśnie w tym kawałku raju na szczycie góry. To kim jesteś – w kontekście artystów - sztuka – musi być znakiem, symbol bowiem ma zbyt wiele znaczeń. To jest jedna z afrykańskich zasad. 
A.G.
Zatem Pana sztuka jest przejrzysta jak na dłoni. Niczego Pan nie ukrywa gdzieś za sobą. Jak na szczycie góry wszystko jest widoczne i pozostawione na widoku dla innej osoby? Symbol można odczytywać tak lub tak, a dla Pana istotne jest tylko jedno znaczenie.

A.R.
Dokładnie tak. Moja sztuka jest właśnie taka. Nie ubarwiam jej interpretacjami i wielością znaczeń. Ona po prostu jest. Taka jak jest. Bez tych wszystkich zbędnych dodatków. 

A.G.
Proszę powiedzieć mi o społeczności Europy i Afryki.

A.R.
Możemy powiedzieć, że Afryka nie jest rozwinięta w porównaniu do Europy. Ale to jest podejście europocentryczne. W Europie widzimy Afrykę jako negatyw tego, co jest w Europie. Afryka natomiast nie jest negatywem. Afryka jest pozytywem. Zatem nie odwrotnością Europy, a wierną sobie, pełną barw przestrzenią porównywalna tylko do niej samej.
Jest powiedzenie, że „w Afryce zawsze znajdziesz coś nieznanego”. Ona nie jest przewidywalna, jest zaskakująca i emocjonująca.

A.G.
A Europa jest przewidywalna.

A.R.
Oczywiście, że tak. Sztuka europejska jest przewidywalna, nurty, kierunki, znaczenia.

A.G
Czy zatem ma Pan pewnego rodzaju przepowiednię dla sztuki europejskiej, w którą strona się rozwinie?

A.R.
W Europie wszystko tak naprawdę zatacza koło. Koło samo w sobie jest granicą, poza którą idea europejska nie jest wstanie wyjść. Jedynym kierunkiem jest góra lub dół, jak w spirali. Jednak musimy dążyć do nieskończoności, która otwiera nowe perspektywy. Skończoność prowadzi nas tylko do jednego punktu, w którym nie ma możliwości poruszenia. Skończoność ma początek i koniec, nieskończoność nie ma ani jednego, ani drugiego.
Ważne w tym wszystkim aby mieć, aby wybrać kierunek życia, obojętne czym się zajmujesz musisz mieć świadomość skąd i dokąd podążasz.

A.G.
Kiedy Pan to odkrył?

A.R.
Ponownie odwołam się do tego doświadczenia uchylonego rąbka raju. To był przełom, ale potem odkrywałem to krok po kroku. Również wtedy, gdy brakowało nam z żoną na chleb, a rodzina się nam powiększyła. Również w zarabianiu pieniędzy swoją pracą musisz to odnajdywać. Nie tylko w idei ale również w życiu jakie masz.
Nie kształtują nas tylko nasze przekonania ale również nasza praca. 

A.G.
Bardzo dziękuję za inspirującą rozmowę

A.R.
Ja również dziękuję za piękne powroty do Afryki.
powrót