Wystawa absolwentów ASP w Katowicach.
Piotr Desperak,
Dorota Bujak,
Julia Świtaj,
Aleksandra Rajnisz-Podlaska (wystawa towarzysząca)
Wystawa przedłuzona do 15 maja 2022
Ekspresja schyłku antropocenu
Jeszcze w 2000 roku mogło się wydawać, że nastanie XXI wieku nie przyniesie istotnych zmian w zakresie dominujących w nauce trendów i idei światopoglądowych, jednak stosunkowo szybko znakiem rozpoznawczym nowego stulecia stał się swoisty dekadentyzm, związany z narastającym przekonaniem o nastaniu końca cywilizacji „humanistycznej”, opartej na zdominowaniu ziemskiej planety przez gatunek ludzki.
Swoistym podsumowaniem obaw i przeczuć towarzyszących nowemu definiowaniu współczesności stał się artykuł ogłoszony na łamach BBC News w maju 2011 roku przez Howarda Falcon-Langa, w którym konstatowano zmierzch ery określonej - wciąż oficjalnie niezaakceptowanym - mianem „antropocen”1.
Publikacja Falcon-Langa towarzyszyła obradom zorganizowanej wówczas w Londynie konferencji geologicznej, poświęconej przedyskutowaniu propozycji wprowadzenia do języka naukowego terminu „antropocen”, zaproponowanego przez Paula Crutzena, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie chemii z 1995 roku. Crutzen uznał za nieprawidłowe traktowanie obecnych czasów jako kontynuacji holocenu, rozpoczętego zmianami klimatycznymi sprzed około 14 000-13 000 lat, dostrzegając w dzisiejszej rzeczywistości następstwa transformacji poświadczających nastanie kolejnej epoki geologicznej. Jego pogląd rozwinięty został następnie przez Jana Zalasiewicza z University of Leicester, prezentującego rzeczowe argumenty popierające tezę chemika2. Zdaniem Zalasiewicza, nie osiągnięto jeszcze zgodności co do określenia początku wypierającej holocen ery. Jedni sytuują go w momencie zainicjowania rewolucji przemysłowej - około 1800 roku, kiedy liczba ludności Ziemi przekroczyła 1 miliard, a jednocześnie atmosferę zaczęto zanieczyszczać coraz większą ilością dwutlenku węgla wydzielanego na skutek spalania ogromnej ilości paliw organicznych.
Nie brakuje jednak badaczy, którzy cezurę przesądzającą o zmianie ery geologicznej sytuują dopiero w 1945 roku, kiedy zainicjowano eksplozje nuklearne, prowadzące do powstania osadów radioaktywnych, rozpoznawalnych w formie trwałego śladu w ziemskich warstwach3. Odczytywany jako jedna z podstawowych cech antropocenu alarmujący stan zanieczyszczenia środowiska stał się czynnikiem przesądzającym o wysnuwaniu dalszych wniosków, przewidujących koniec „nienasyconego konsumeryzmu”, uprawianego przez obecną formę gatunku homo sapiens, którego istnienie zależne jest od warunków geofizycznych zanikających stopniowo już nawet w schyłkowym okresie holocenu.
Dalszy scenariusz ludzkiej egzystencji na Ziemi przewidywany bywa dwojako: sceptycy zwiastują całkowite wyginięcie człowieka, optymiści natomiast zapowiadają nastanie czasów posthumanizmu, których cechą charakterystyczną miałoby być kolejne stadium ewolucyjne gatunku, przystosowanego do życia w postantropocenie poprzez wypracowanie wariantu jednoczącego materię biologiczną z substancjami nieorganicznymi wytwarzanymi sztucznie. Procesy zapowiadające nadejście gatunku przygotowanego do życia w warunkach charakterystycznych dla postantropocenu obserwowane są już dzisiaj. Nierzadko odczytuje się je jako zjawiska charakterystyczne dla nurtu zwanego posthumanizmem.
Idee konstytuujące światopogląd posthumanistyczny przeniknęły stosunkowo niedawno również do dyskursu naukowego o sztuce. Posthumanizm bywa przy tym definiowany rozmaicie. Kwestią o znaczeniu podstawowym jest w tym przypadku jego wyróżnianie jako okresu oznaczającego istnienie inteligentnego organizmu, który byłby identyfikowalny jako postczłowiek. Taka istota, zamieszkująca - zgodnie z przewidywaniami futurologów - Ziemię po epoce antropocenu, została opisana między innymi w prognozach przedstawionych przez zapowiadającego nadejście ery transhumanizmu Raya Kurzweila4. Miałby to być twór cyborgiczny, charakteryzujący się syntezą biologicznego mózgu człowieka z technologią oferowaną przez urządzenia cyfrowe5. Zdaniem Kurzweila, w ciągu najbliższych 30-40 lat technologia osiągnie taki stopień rozwoju, że w ludzkiej krwi będą krążyć miniaturowe nanoboty dbające o zdrowie organizmu i gwarantujące ciału długowieczność bliską nieśmiertelności6. Przewiduje on również, że już w roku 2045 możliwe będzie przeniesienie mózgu ludzkiego do komputera7. Transfer umysłu, zwany też emulacją mózgu, czyli proces skopiowania i przeniesienia świadomości człowieka do maszyny, bez wątpienia uznany może zostać za kres biologicznej egzystencji gatunku homo sapiens i jego wejście w fazę wykraczającą poza ramy wyznaczone przez przyrodę. Jest on bowiem niemal równoznaczny z opuszczeniem biologicznego ciała przez człowieka. Byłby to więc moment wyznaczający w sposób niemal bezdyskusyjny ostateczny zmierzch antropocenu.
Nawet jeśli w finalnym rozrachunku okaże się, że losy świata potoczą się zupełnie opacznie w stosunku do przewidywań futurologów, implikowane w ich wizjach niepokoje rezonują w twórczości młodego pokolenia współczesnych artystów, ujawniając się w ekspresji naznaczonej nostalgią i melancholią lub też wręcz w wypowiedziach przesiąkniętych atmosferą niepokoju i buntu, kreowanych na podobieństwo krzyku wywołanego bezradnością i bezsilnością wobec rzeczywistości. Cechy te wydają się niejako łączyć troje twórców, których dzieła prezentowane są w sezonie jesienno-zimowym 2021/2022 w Galerii Szyb Wilson w Katowicach.
Obrazy i instalacje Piotra Desperaka zawierają niejednokrotnie bezpośrednie aluzje do kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa, odnosząc się do sytuacji, w których człowiek staje się niemal biologicznym odpadem utylizowanym przez służby porządkowe. Ważnym wątkiem w działaniach tego twórcy jest epizod zwrotny z życia Fryderyka Nietzschego, którym wstrząsnęło zaobserwowane na ulicy w Turynie okrucieństwo woźnicy wobec konia. Wydarzenie to samo w sobie może być interpretowane wielorako.
Z jednej strony jest ono świadectwem bestialskiego stosunku człowieka do gatunków współistniejących z nim w świecie przyrody, z drugiej jednak interpretowane też bywa jako moment „ocknięcia się” niemieckiego filozofa, który dzięki temu incydentowi miał jakoby odzyskać utraconą duszę8. Zapewne nie będzie dalekie od prawdy spostrzeżenie upatrujące w sztuce Desperaka obecność idei, której podstawową treścią jest wołanie o przebudzenie człowieka znajdującego się w ostatnim momencie swoistej walki o jaźń definiowaną jeszcze wciąż w kategoriach właściwych epoce antropocenu.
Namysł nad antropoceńską conditio humana obecny jest również w działaniach twórczych Doroty Bujak. Epatująca z jej prac niepewność jutra oraz zwątpienie w tak zwany argument teleologiczny, zgodnie z którym sens ludzkiego istnienia może zostać uzasadniony racjonalnym uporządkowaniem świata, znajdują odzwierciedlenie między innymi w wybranym przez nią kluczu narracyjnym, jakim jest motyw bezsensownej śmierci Brunona Schulza, zamordowanego przez gestapowca Karla Günthera w 1942 roku, podczas tak zwanego Czarnego Czwartku w Drohobyczu. Wprawdzie dotychczas wariant tego typu nie był jeszcze rozważany przez geologów, jednak niewykluczone, że należałoby się również zastanowić, czy określana mianem Shoah zagłada Żydów mogłaby także zostać wzięta pod uwagę jako moment wyznaczający rozpoczęcie dewastacyjnej gospodarki człowieka na Ziemi? Quasi-industrialne opracowanie sposobu likwidacji ludzkości w hitlerowskich obozach koncentracyjnych interpretowane bywa niejednokrotnie jako wdrożenie metod typowych dla rewolucji przemysłowej do procesu stawiającego sobie jako cel unicestwienie człowieka. W nawiązaniu do tego ujęcia holocaust można by więc odczytywać jako przejaw znamionujący epokę antropocenu…
Z pozoru radosne obrazy Julii Świtaj, odznaczające się zastosowaniem żywych, często jasnych barw, również mogą zostać powiązane z atmosferą niepokoju, towarzyszącą czasom postrzeganym jako schyłek dominacji gatunku anthropos na Ziemi. W następstwie jego zagłady istotami zaludniającymi planetę mogą się stać hybrydy łączące cechy zwierzęce i ludzkie, nie do końca rozpoznawalne i równie trudne do zdefiniowania jak owe mniej lub bardziej groźnie wyglądające potwory wypełniające powierzchnię obrazów artystki, która – z uwagi na warstwę formalną jej dzieł - może być kojarzona z neofowistami.
Tymczasem ta – zakorzeniona w sztuce początków XX wieku – forma jest dla Świtaj jedynie sposobem opowiadania historii całkowicie współczesnych, wynikających z głębokiego przeżywania okresu tranzycji i chęci zaprezentowania przeczuć zwiastujących nadejście nowej ery.
Podczas wykładu inauguracyjnego rozpoczynającego rok akademicki 2021/22, wygłoszonego w Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach 8 października 2021 roku, związany obecnie z Warszawą kurator i muzealnik Sebastian Cichocki namawiał słuchaczy do pożegnania dawnych praktyk związanych z eksploatacją zasobów ziemskich oraz porzucenia akademickich sposobów uprawiania sztuki i podjęcia w zamian niestandardowych poszukiwań artystycznych, zalecając przy tym - jako optymalny kierunek zmiany - sięganie do rozwiązań już kiedyś istniejących, których cechą wspólną było odejście od tradycyjnego kreowania dzieł na rzecz praktykowania, a może nawet szczególnego celebrowania życia zgodnego z rytmem przyrody. Jego refleksja była niejako próbą znalezienia wyjścia z impasu, za jaki uznać można świadomość egzystowania w epoce postrzeganej jako kres istnienia homo sapiens. Dostępne obecnie narzędzia służące studiowaniu bliższej i dalszej przeszłości dowodzą wszak dość jednoznacznie, że krok wstecz może co najwyżej opóźnić dokonywanie się pewnego procesu, ale nie jest w stanie doprowadzić do jego całkowitego zatrzymania. W tym kontekście sensowna i wartościowa wydaje się sztuka młodych absolwentów katowickiej ASP, którzy nie mają wątpliwości co do tego, że jako ludzkość stoimy u progu poważnych przewartościowań, lecz jednocześnie nie starają się udawać, że znają oblicze nadchodzącej przyszłości, a jedynie dzielą się z odbiorcami swoim niepokojem i lękiem. Być może uda im się skutecznie przekazać publiczności ich odczucia oraz wpłynąć na wygenerowanie pewnej wspólnej świadomości, która wydaje się warunkiem niezbędnym do poszukiwania rozwiązań dla problemów składających się na doświadczany obecnie kryzys.
4K. Szymański, Osobliwość Raymonda Kurzweila jako wizja dziejów, [w:] Hybris, nr 46/2019, s. 51-68.
7R. Kurzweil, Jak stworzyć umysł: sekrety ludzkich myśli ujawnione, Białystok 2018.
8Włodzimierz Bolecki w rozmowie z Gustawem Herlingiem-Grudzińskim podsumował to zajście słowami: “Nietzsche – jeśli tak mogę powiedzieć – odzyskuje duszę wtedy, kiedy dostrzega duszę w zwierzęciu, z której uznaniem Kościół rzymskokatolicki ma najwieksze problemy...”, cyt. za: Nekrologi filozofów. Z Gustawem Heringiem-Grudzińskim rozmawia Włodzimierz Bolecki, w: Teksty Drugie Nr 6/1996, s. 147.
Kliniczne oko
Obrazy Aleksandry Rajnisz-Podlaskiej uznać można za malarski odpowiednik fenomenologicznych analiz spotkania, nasilających się w narracjach filozoficznych
zwłaszcza od przełomu XX i XXI wieku. Ta młoda absolwentka katowickiej Akademii Sztuk Pięknych wykształciła własną manierę twórczą, za pomocą której stara się zgłębiać relacje międzyludzkie. Klinicznie wyostrzonym spojrzeniem bada możliwości i analizuje konsekwencje autentycznego osobowego spotkania z drugim człowiekiem.
Usiłuje zaprezentować w swoich dziełach dramatyczną naturę egzystencji jednostki, definiowanej w (uprawianej m. in. przez Józefa Tischnera) filozofii spotkania jako „monada z otwartym oknem”, gotowa do otwarcia się na bycie dla innych.
Poszczególne zdarzenia, pieczołowicie rozwarstwiane w obrazach Rajnisz-Podlaskiej na czynniki pierwsze, toczą się zazwyczaj w habitatach dookreślonych etycznie jako przestrzenie dobra lub zła. Wyobrażane przez nią sytuacje mogą zostać odebrane jako realne lub imaginacyjne, banalne albo też niezwykłe, a w ich interpretacji pierwszoplanową rolę odrywać będzie nastawienie psychiczne odbiorcy. Malarskie wizje Rajnisz-Podlaskiej są często formułowaniem pytań o sens doświadczania codzienności objawiającej się w postaci funkcji powtarzanych cyklicznie, działań rutynowych, takich jak jedzenie, spanie, wykonywanie mozolnych i wyczerpujących prac wymuszonych mechanizmami życia.
Spotkanie z Innym jest dla niej również okazją do studiowania samego siebie, badaniem emocjonalnego podłoża incydentalnych przejawów rzeczywistości w celu głębszego i pełniejszego zrozumienia jednostkowego bytu.
dr hab. prof. ASP w Katowicach Irma Kozina